JESTEM, i przede wszystkim JESTEM. A bycie jest tak intymne, że nie umiem ująć go w słowa. Nie mówię, że zawsze to bycie jest przyjemne, nie. Czasem jest trudne, czasem nawet bardzo, a mimo to intymne i zawsze prowadzi mnie w kierunku rozwoju, więc w moim życiu po pierwsze, i przede wszystkim JESTEM…..w swojej autentyczności, prawdzie, z całym swoim dobytkiem i tym powszechnie uznanym za fajny i tym co kusi, żeby schować za pazuchę, ukryć przed światem i krytycznym okiem….. I nawet jak czasem troszkę tu i ówdzie przypudruję nosek, to czuję, wiem, jestem przekonana, że każdego dnia jestem coraz bardziej wypełniona sobą, coraz bardziej bez psychicznego makijażu, który pokrywa swoją gęstą warstwą lęk przed oceną innych; bez emocjonalnych szpilek, które mają pokazać silną i dumną, zamiast wrażliwej, łatwej do zranienia, czasem wkurzonej i nie raz zirytowanej….mnie. To ja, bez pudru. Ja, nieustannie starająca się słuchać i słyszeć siebie….Ja.
Jestem też Żoną, Pewnego Mężczyzny, z którym, ostatnio zgodziliśmy się w tym całkiem, związek jest po prostu fajny. Mimo, trudnych momentów, które wystawiły moje traumy i jego (choć on za skarby świata się do tego nie przyzna) na wielkie i wielokrotne próby, każdego dnia patrzę i myślę, to ten mężczyzna, z którym chcę przejść przez życie (wyj. momenty, kiedy jestem na niego wściekła, wtedy…chcę przejść przez życie bez niego). To mężczyzna, z którym bilans jest dodatni, pięknie dodatni, a debety które pojawiają się na koncie procentują parokrotnie większymi zyskami. Dziwne zjawisko…..

Jestem też Mamą Trzech Niesfornych Synów. Tak, mamą trzech SYNÓW!!! Zero córki! I nie, nie, nie, nie czekam na nią, nie! Jakbym, hipotetycznie, miała mieć jeszcze jedno dziecko, to tak jak poprzednio, całkiem i dokładnie nie robiło by mi różnicy czy będzie chłopiec czy dziewczynka. I tutaj wielki ukłon w stronę moich rodziców, którzy nauczyli mnie, że płeć dziecka nie ma znaczenia. Tak, że jestem mamą 3 synów. Mam taką odrobinę czupurną naturę, że nie uznaję autorytetów. W pewnym momencie było mi nawet przykro, poczułam tęsknotę za Mistrzem (wiecie, mądry gość, no niestety kojarzy mi się z płcią męską, taki Yoda z Gwiezdnych Wojen, np.) . I przyszło do mnie, że tak, że przecież mam najbliżej koło siebie trzech swoich największych mistrzów-pod latarnią najciemniej! Moi mistrzowie! Jedyni, których autorytetu nie podważam!
Czasami, a nawet dość nierzadko wchodzę w buty Coacha. Lubię te buty, wygodnie mi w nich i cudownie. Coaching to niesamowity proces, czuję go całą sobą. Proces, w którym towarzyszę Ci w patrzeniu w przyszłość, kreacji i odważnemu podążaniu w kierunku tej wymarzonej gwiazdy. Ja wspieram technikami i narzędziami pomocnymi w rozwoju, ale cały proces jest Twój. To ja podążam za Tobą, bo wierzę, że każdy ma w sobie niepowtarzalny potencjał i tylko Ty wiesz co i jak jest dla Ciebie najlepsze. Ja wspieram. To Twój proces. O Ciebie tu chodzi i Twoją wizję Twojego świata, świata, w którym chcesz żyć! Podoba Ci się? Mi bardzo! Wiem, jestem przekonana, że całe bogactwo, którego potrzebujesz jest w Tobie!
Bywa, że siadam na fotelu z tabliczką Terapeuta Traumy i Chronicznego Stresu. Wspieram ludzi w zdejmowaniu kajdan, które trzymają ich w, często, dalekiej przeszłości i nie pozwalają, wzlecieć wysoko w teraźniejszości. Mam swoją historię i moje doświadczenie pozwala mi czuć i rozumieć ludzi. Z tego co się zorientowałam, moim niepowtarzalnym zasobem, talentem, zwał jak zwał, jest umiejętność stworzenia atmosfery bezpieczeństwa, poczucia ciepła i jasne widzenie, które połączone z autentycznością i szczerą fascynacją tym czym się zajmuję, tworzą…mnie w pracy. Stosuję szereg metod pracy z traumą i chronicznym stresem, które łączę wg. indywidualnych potrzeb i intuicji, mojej i pacjenta…zawsze we współpracy, w bezpiecznej przestrzeni. Metody, w dużej mierze oparte na pracy z ciałem, układzie nerwowym i emocjach, które stosuję to: BBTRS, Somatic Experiencing, Metody Pracy z Ciałem (TRE, ćwiczenia bioenergetyczne, dotyk), metody oparte na Teorii Poliwagalnej.
Innym razem przesiadam się n a krzesło Konsultanta Kryzysowego, czyli wspieram osoby, które stanęły na skraju przepaści. Staję za nimi, i pozwalam im dostrzec, że za ich plecami, jak tylko się odwrócą, zobaczą piękny las, wypełniony możliwościami. Stojąc tam, zapatrzone tylko w jedną stronę nie są w stanie tego zobaczyć, wiem to i rozumiem. I też wiem i rozumiem, że czekają na głos, który zawała je z zupełnie innej strony. Jestem tym głosem. Wołam.
I od czasu do czasu rozmoszczę się na kanapie jako Coach Kryzysowy. Czekam cierpliwie na te osoby, które już się odwróciły z tego skraju przepaści i wspieram w podjęciu odpowiedniej drogi przez las. Wspieram w zauważeniu mnogości tych ścieżek i wybraniu tej najlepszej na ten moment, tej która powoli, ale skutecznie poprowadzi w rozwój, tak żeby przejść kryzys zdobywając, może i trudne, ale bardzo cenne doświadczenia, które zaowocują pięknymi kiściami winogron, soczystymi i delikatnymi. Umocnieni kryzysem…..
Wpadłam też na taki sobie pomysł Projektu: „Pani od Słuchania Siebie”, projektu w którym pokazuję jak odzyskać głęboki kontakt ze sobą poprzez pracę z ciałem i emocjami….wypełnić swoje życie sobą. Bycie w autentyczności, pozwala poczuć wewnętrzną moc. Ja ,projekt na całe życie. Często jednak prawdziwe JA jest zakopane pod tonami…..niesiebie. Odnaleźć głęboko zagrzebane cząstki siebie samej, zagrzebane pod narzuconymi przekonaniami, oczekiwaniami, nierzadko zranieniami, tak głęboko, że ciężko w ogóle poczuć….z że z podświadomością najlepiej gada się przez ciało, to dzielę się całą piękną wiedzą z zakresu odzyskiwania kontaktu ze sobą poprzez kontakt z ciałem, słuchaniem tego o czym do nas szepce, czego pragnie, jaki wskazuje kierunek…..
Mam też schowaną głęboko w szafie lekko zakurzoną maskę wieloletniego Pracownikiem Korporacji, Rozwód wzięłam za porozumieniem stron….rozstanie w pięknej atmosferze. Wiele dostałam, wiele dałam. Niczego nie żałuję. Przemierzyłam drogę, często krętą i pod górkę, będąc wiele lat managerem w dziale podatków, dziale kontroli i ryzyka, specjalistą w planowaniu biznesowym, rekruterem i trenerem. Wszystkie te lata obdarowały mnie bezcenną wiedzą i doświadczeniem, pozwoliły rozwinąć kompetencje, których nie zdobyłabym nigdzie indziej. Z wielką wdzięcznością w sercu….dziękuję za wszystkie lekcje, które doprowadziły mnie tu gdzie jestem. Znam i rozumiem „Świat Korporacji” i mimo, że mnie tam nie ma, to wiem, że docierając głęboko do siebie, słuchając swojego wewnętrznego głosu, można pięknie i w harmonii ze sobą rozwijać się właśnie i tam. Łącząc dwa światy, wspieram kobiety w docieraniu do siebie, pokonywaniu kryzysów w pracy i smakowaniu owoców rozwoju korporacji.
I na koniec, choć nie wyczerpując tematu oczywiście, założyłam „Siódmy Kierunek”, miejsca rozwoju osobistego w Krakowie na ul. Siemaszki 58. Tu to dzieją się często rzeczy magiczne, za sprawą moją i współtworzącej to miejsce, drugiej połówki kobiecego serca Kasi Wujdy, zajmującej się medycyną chińską i masażami tantrycznymi. Siódmy Kierunek, zaczął się od mojego bloga, którego sobie pisałam, pisałam, pisałam, aż w końcu napisałam nową historię swojego życia. Zapraszam do odwiedzenia nas w Siódmym Kierunku: https://siodmy-kierunek.pl/ FB: https://www.facebook.com/7KIERUNEK/