Szamotanina emocjonalna. Rozdroża. Stoję na rozstaju dróg i jak śpiewał Feel 😉 (https://www.youtube.com/watch?v=k0hGYDD0KTI). Kto mnie dobrze zna to wie, że mam słabość do tej piosenki 😉
„na rozstaju dróg stoi dobry bóg on wskaże Ci drogę”.
No i pojawił się Bóg i mówi: „Kiedy nie wiesz, to nie wiesz”
Pomogło. No bo nie wiem, to co? Że jak dłużej będę myśleć to będę wiedzieć. Życie to nie zadanie matematyczne, na które, przy odpowiedniej ilości wkładu mózgowego, powinno się znaleźć odpowiedź. Zaufanie.
I fajnie, akceptacja tego, że nie wiem. Mojemu umysłowi to pomogło.
Czuję, że nie muszę wiedzieć. Pozostając w otwartości na to co przyjdzie, pozwalam, żeby rzeczy działy się tak jak mają się dziać. Zaufanie. Płynę z tym, ale nie biernie. Wybieram ścieżki z wszystkich dostępnych, ale nie determinuję wyniku.
Życie jest za duże, za skomplikowane, zbyt dużo zmiennych wchodzi w grę, żeby nawet jak delikatny obłoczek przemknęła myśl, że możemy nim kierować, czy kontrolować, ale tak, możemy je kreować.
Kreowanie życia to dla mnie wybieranie ścieżki, którą pójdę, nie celu, do którego chcę dotrzeć. Kreowanie życia to dla mnie pozostawanie w otwarciu na to, co do mnie przychodzi.
Takie połączenie: otwarcie plus aktywne wybieranie ścieżki, a gdzie nas zaprowadzi? Zaufanie, że tam gdzie mamy dojść.